21 lutego 2012

kambodża: Ang Kor Wat czyli kolejne dobrze ułożone kamienie in Cambodia

No dobrze. Po ładnie ułozonych kamieniach w TajMaHal, Koloseum, Gizeh, zobaczyłem kolejne mistrzowsko ulozone kamienie w AngKorWat. I kilkunastu innych, zapierajacych dech swiatyniach z okolicy SiemRep!

[notke dokoncze z fotkami, ide spac :) ]

20 lutego 2012

Kambodża: zwiedzig Cambodia...

Dla standardowego turysty z Europy, przylatującego tu na tydzień, "zwiedzing" zaczyna sie o drugiej w nocy na lotnisku w SiemRep.Owszem, w samolocie otrzymasz dwa druczki (wizowy i celny), które masz czas wypełnić nim dolecisz. Ale po co mają dawać także trzeci? Może jest zbyt ważny, oficjalny, zbyt z pieczątką albo zbyt "tylko na terytorum Cambodia"? Nie wiem. Po prostu cała ta hałastra z samolotu myśli ze ma wszystkie druczki, staje w kolejce "ogolnocelnej", dostaje do konca i dostaje trzeci druczek. I zapierdziela do stolika wypełnić.Następnoe odstaje ponownie w kolejce :) Druczków wziałem stos (piękne są, z czerwoną gwiazdą! ), może wystawie na Allegro, by oszczędzić Wam stania? :) 
Składasz więc trzy druczki, płacisz dolarki za wize i ladujesz w kolejnej kolejce (na całym "szlaku do Kambodży" jest kolejek tylko PIĘĆ) Kolejka ID-fikacyjna: 1. pokazujesz ryj w kamerce Logitecha.2. kładziesz obie łapy na czytniku papilarnym. Całe. 3. kładziesz oba kciuki i po każdym palcu po kolei na tymże czytniku. Na moje pytanie: "For what it is, i'm not a terrorist, i'm just TURIST!" - wymowne milczenie urzędnika. Albo nie zakumał, albo miał polecenie nie zakumywać. Obdaktyloskopowany jak Polak otrzymujący dowód w czasach wczesnego Stalina (tak było!), zaliczam jeszcze kolejkę celną i juz jestem w Kambodży :)

Oczywiście po zalogowaniu się w hotelu, ja, dwie parki (On i Ona, oraz Dwóch Onych) i przewodniczka ladujemy w nocnym basenie :) Trzeba sobie popływać po długim locie :) A gekkony robia GEK-GEK, w ciemnościach :)

Rankiem. Wita nas przewodnik, krępy i niski, jak to Kambodżanie. Przez pierwsze sześć godzin nie mogę rozkumać, czy mówi po indyjsku, czy po angielsku :) Ale luz, przyzwyczajam sie. Później przechodzimy na slang "angielski-mexykanski", i głajd okazuje się fajny, a gdy się spieszymy, dziewczyny z wycieczki nie mogą sie nadziwic, że synchronizuję z nim bezwiednie krok "spieszny-marszowy" :) Oczywiście gdy Pan Przewodnik zapierdziela z przodu, a Agnieszka sugeruje "go turistic mode", on tylko odpowiada "YES" i dalej zapierdala marszobiegiem wojskowym :P

Naturalnie nie był bym sobą, gdybym do Kambodży i Wietnamu nie pojechał z oryginalnym plecakiem US-army, Kontyngent Pierwszy Iracki. Z oryginalna kieszonka na Claimor mine, ktora w Wietnamie byla postrachem (jedyna mina kierunkowa) ;/ Ale wykazali wyrozumiałośc. Bagaż nie zginął :) U nas oryginalna desantowa SS-ka z 43-go na pewno by zaginęła ;/

Zajebiste jest w Kambodży oczywiście  to, że jeśli się już tu wyląduje, w lutym (jedyny czas dla Europejczyków), to holidaje w luxusowym hotelu SiemRepskim sa tu tansze niż wczasy na kwaterze we Władysławowie. A jest basen i gwarantowane słóńce przez cały pobyt :)

Jesli ktoś nie jest zainteresowany }"zwiedzaniem starych kamieni", o czym i tylko,. w kolejnej notce będzie :)

Kambodża: Siem Rep - Cambodia Sopot prominents onli :)

Siem Rep to od początku i z założenia enklawa dla dewizowców. Cos jak Szarma-Szejk w Egipcie, lub enklawy kubańskie.
Kambodża to jedno z najbiedniejszych państw na świecie. Region Siem Rep jest najbogatszy w państewku, a ceny metra budowlanego w mieście osiągają ceny warsiawskie :) To, o dziwo, pokazuje skalę rozwoju nie tylko państwa, ale i sektora turystycznego. "Kambodżowie" (bo są to często indyjskie koncerny) znają wartość rynku i nie boją się w niego inwestowaac..Polowa Siem Rep nalezy do jednego człowieka. Jeśli się chce, można mieć na własność miasto :)
Zalety? Mozna wyjść z hotelu o dowolnej prze dnia i nocy i zakupić piwo Panthera (8%, 0.6USD) lub każde Europejskie, w tej samej cenie :)
Wady? Po wyjściu ze sklepu banda celowo brudnych i obradtych czterolatków obłazi Cie, wrzeszczac: fiajf-dolar! :)
Optimum? idziesz przez miasto, a stada dziewcząt siedzących przed jakimiś kanciapami. e firmowych koszulkach, proponują jakiś masaż :)  Na szczęście kulturalnie odwalają się na "thank you" z buddyjską łapką :)
Mniej tolerancyjny na odmowy jest ktorys z dyzurnych TUK-TUK-arzy (riksza z motocyklem) stacjonujących pod hotelem niczym NATO na Kubie :) 
- Aj Szoł ju nice masaże gerls, all fri! Nice girlz!
- Fenk ju, aj staj here fju dejz, al girlz ar welkome, and see, next tajm!
- luk dzast minut, wery najs, no paj, kom and luk!
- dzienk ju, nekst tajm, tunajt aj nid only bir :P
-OK, ju return, aj szoł ju nice girlz :)
[rozmowa toczyła sie przez dobre pół kilometra, od chotelu do ichnej Żabki :) powtarzała się z wariantami przez najbliższe dni :) ]


[notka do dokonczenia, ide spac :) ]

19 lutego 2012

IndoChiny: Kambodża i Wietnam

Gdy francuscy Zdobywcy (kolonizatorzy - okupanci) pod koniec XIX wieku lądowali na Półwyspie Indochińskim, tworząc tzw. Indochiny Francuskie, było im ciężko. Na prawdę ciężko. Mentalna bariera kulturowa, językowa (toniczność), bariera biologiczna (inna flora bakteryjna przewodu pokarmowego) powodowała w kilka lat całkowite wyniszczenie organizmu rezydentów.. Zwykła sraczka w tut. Koloniach zyskała eufemistyczną nazwę "cochinette", przełamując bariery towarzyskiej, kolonialnej konwersacji :)

Mimo to, Francuzi pierwsi, bardzo trafnie, nadali temu rejonowi świata nazwę Indo - Chiny (stąd Półwysep, nie odwrotnie :) )

Nie wgłębiając się w tanią eugenikę, warto jednak zauważyć bardzo znaczne różnice rasowe pomiędzy Wietnamczykami i Kambodżaninami.. Choc rody te dzieli zaledwie setka kilometrów i góry wysokości Tatr tylko.

Wietnamczycy są jasnoskórzy, wysocy, mają wąskie nosy i migdałokształtne oczy, czarne proste, długie włosy, poruszają się zgrabnie i zwinnie, trzymają sie prosto. Fenotypowo podobni do chińskiej rasy Han, w 90% najczęstszej w Chinach.

Kambodżanie natomiast to niscy, ciemnoskórzy pokurcze, często lekko pochyleni, szerocy, o dużych oczach i płaskich, murzyńskich nosach, bywają zwykle pokryci czymś w rodzaju indochińskiego trądziku.. Są wyglądem i zachowaniem bardzo indyjscy i pakistańscy..

Gdy w Wietnamie, pomimo handlu i knajp ulicznych w stylu indyjskim, jest rano bardzo czysto i porzadnie, nawet skórki od banana nie znajdziesz na ulicy, nawet w biednych dzielnicach, to w kambodzanskich miastach (procz Siem Rep, która jest "kambodżańską Hurgadą" i Sopotem w jednym) jest biednie, brudno, "niczyje" i odwieczne chyba stosy śmieci sterczą na każdym kroku.. W końcu to jeden z najbiedniejszych krajów świata, ale dlaczego po sobie nie sprząta?..

Nwet pomimo ze Kambodża i Wietnam Nowy Rok obchodzą wg. kalendarza księżycowego (Chiny) to w Wietnamie noworocznym drzewkiem jest drzewko pomarańczowe lub elitarnie - brzoskwiniowe, to w Kambodzy jest juz nim... nasz tradycyjny swierczek :)
Swierk to oczywiscie wplywy francuskie, z ktorych w Wietnamie pozostaly wylacznie bagietki :)
Zamiast porannej kawy pije sie BARDZO MOCNA zielona herbate.

[foto: beda fotki porownawcze twarzy i ulic, choinki]

18 lutego 2012

Kambodża: Holiday in Cambodia :)

Lądujemy. Przypomina mi się stary kawałek Dead Kennedys - Holiday in Cambodia (TEXT utworu)  :)
Ale nie przyjechałem tu leżakować, a zobaczyć Angkor Wat, jeden z Siedmiu Cudów Świata (nowożytnego), które już "zaliczyłem" z moim małym podróżniczym projektem, by zobaczyć ich wszystkie SIEDEM..

Kwateruję się w hotelu  Royal Bay Inn Angkor, gdzie po ścianach i suficie tarasu chodzą gekkony długości łokcia i głośno robią GEK-GEK ! Poza tym, to naturalne mucho-, a zwlaszcza komaro-lapki, wiec w tym klimacie sa na scianach chotelu wielce pozyteczne, a nawet niezbedne :)

Kambodża jest "znana" głownie z wojny z Cerwonymi Khmerami. Ale historia nie jest prosta.
Wojna domowa w Kambodży trwała 30 lat, walczyły tu ze sobią NAWZAJEM aż CZTERY armie (w tym dwie popierane przez Króla kambodży na uchodźtwie, w Paryżu, gdzie prowadził.. szkołę tańca. ), a rzady Czerwonych Khmerów trwały tu ZALEDWIE 3 lata !! Ze w tym czasie wymordowali 1/3 populacji kraju, to inna sprawa.
Jeśli Czerwoni, to oczywiście rządy PolPot-a. Jeszcze na studiach znany jako Saloth Sar, znany także pod pseudonimami Brat Numer Jeden, pamiętany na całym świecie, jak sam twierdził, to co robił, robił bo kochał swój naród. Miano PolPot to zlepek od Political Potencial :) [sic!] !!!
Nieoficjalnie podejrzewa sie ze Polpot został otruty.

Dopiero dziś w Kambodży zaczynają się toczyć procesy tzw. Braci II, II, IV, czyli głównych dysydentów z czasów Polpota. kambodżanie chcą rozliczenia morderców, ale NIE CHODZI tu jednak o ROZLICZENIE ludobójców.. a o taki wyrok, by nie wywołać kolejnej wojny, jak twierdzi zaprzyjaźniony Kambodżanin..
..bo do dziś w Kambodży żyje zbyt wielu zwolenników wszystkich czterech Armii..

Polecany film: "Czas zabijania".

17 lutego 2012

Wietnam: kącik modnej Wietnamki


Jesli juz o Charakterystycznych elementach ubioru Wietnamczykow, warto wspomniec I zaslanianiu twarzy. Nie jest to wymog religii (buddyzm), a po prostu praktyczna oslona przed pylem i kurzem podczas jazdy skuterem. Samochodow na ulicach jest moze 7%, reszta jednosladow, wiec maseczki szyte najczesciej wlasnorecznie z czego popadnie sa powszechne I tworza lokalny koloryt.

Dodatkowo, oprocz szczelnego zasloniecia prawie calej twarzy, Wietnamki wyzej postawione, jak urzedniczki, zawsze w eleganckich spodniach I kostiumiku, na skuter zakladaja dzianinowe rekawiczki. Czesto z przyszytym na grzbiecie dloni lebkiem misia czy kotka ;) Dlaczego?

Najwiekszym komplementem dla Wietnamki jest powiedziec jej, ze wyglada bardzo koreańsko! ;-) Wszystkie trendy mody kopiowane sa na ulice wprost z koreanskich telenowel, chociaz to co uszyte w Wietnamie a nie w Chinach, uważane jest tu za luxusowa firmowke!

Modna jest "koreańskość", a że Koreanki mają jaśniejsza skórę, Wietnamki chcą byc równie elegancko jasnoskóre, wiec na świeżym powietrzu zasłaniają praktycznie całą twarz i noszą reawiczki..

Tak jak kimono dla Japończyków tak dla Wietnamek "garniturem" jest Áo Dài - długa za kolano prosta dopasowana sukienka, rozcieta po bokach, ku gorze aż do pasa. Nosi sie ja ze spodniami, wszystko w wersji atlasowej, odswietnej, lub codziennej, bawełniane.

Wietnam: Non Lan - to sie nosi!



To chyba najbardziej rozpoznawane nakrycie glowy po sombrero i turbanie.

Charakterystyczny stozkowy ksztalt kapelusza a slomkowym kolorze jest prawie zwyczajowym symbolem Wietnamu. Kto z nas nie widzial na zdjeciach kobiet pochylonych nad sadzonkami ryzu, w "pidzamach" do pol lydki wlasnie w non lan na glowie.

Pokrycie wykonane z ryzowej slomy, czasem z cienkich listewek bambusa lub lisci bananowca, konstrukcja nosna z mlodych pedow bambusa - jest prosty i tani w wykonaniu (ponizej 1 $),

Kiedys bardzo w Wietnamie powszechny I noszony przez wszystkich, dzis uwazany za nakrycie glowy rolnikow I biedoty miejskiej. Bardzo zadko mozna spotkac kogos jadacego w non lan-ie na skuterze, u biedniejszych - rowerzystow jest to powszechne.

Noszony glownie przez starsze pokolenie, jest raczej kobiecym nakryciem glowy. Mezczyzni pracujacy w polu zwykle nosza kapelusze wzorowane na korkowych helmach francuskich kolonizatorow koloru khaki.

 
Non lan jest bardzo uniwersalny I przystosowany do lokalnego klimatu.

W porze deszczowej szerokie rondo chroni od deszczu ramiona, a woda latwo splywa po nachylonych bokach. Momentalnie tez wysycha, nie plesnieje I nie gnije.
Na ostrym sloncu rondo zapewnia szeroki cien, chroni oczy, jest jednoczesnie bardzo przewiewny. Dodatkowa zaleta to bardzo mala powierzchnia styku z glowa I izolacyjna poduszka powietrzna w stozku nad glowa powoduje ze glowa sie w nim nie poci.
skosnie nachylone scianki, jasny kolor i polysk slomy powoduja tez ze non lan nie nagrzewa sie w upalnym sloncu.

Pasek bawelnianej tkaniny (czesto po prostu zwykla chustka) przyszyta lub wrecz przypieta na agrafki do wewnetrznych bokow zapewnia bezstopniowa regulacje, przelozona pod broda sprawia ze non lan nie spada podczas prac polowych a nawet monsunowych porywow wiatru.

Sam sprawdzilem - starszej pani sprzedającej peleryny przeciwdeszczowe turystom powiedzialem, ze olewam jej peleryny, ale ten kapelusz ktory ma na glowie, to chce! :) I mam taki w wersji codziennej, od Pani Babci z glowy, a nie taki ze sklepu dla turystow :)

Jest duzo wygodniejszy niz lepiaca sie do ciala mokra foliowa peleryna, ograniczajaca ruchy I pole widzenia w kapturze (w pelerynie musisz obracac sie calym cialem, jak zaba, gdy chce spojrzec za siebie :) )- co wazne przy Wietnamskich zasadach ruchu drogowego i robieniu zdjec ;-) 

Wietnam: Hał du ju du, łat du u łon?


Hał du ju du, łat du u łon? - tak zwykle zapisuja to zdanie zaczynajacy uczyc sie angielskiego.
Z jezykiem wietnamskim jest bardzo podobnie.

Jeszcze sto lat temu do jego zapisu uzywano pisma chinskiego, ktory pozwala poprawnie zapisywac jezyki toniczne, oparte na dzwiekach, a nie na literach. Zapis ma jedna wade - trzeba zapamietac min. 5 tys znakow (jednoznacznie identyfikujacych prawidłową wymowę), by jaki tako poslugiwac sie pismem.

Jezuiccy misjonarze nie mieli na to czasu ani ochoty, by uczyc sie glosek. Wpadli wiec (Foster) na to, by lacinskimi literami zapisywac dzwieki, a obwiednie (nabrzmiewanie, wybrzmiewanie, gardłowość dzwieku) zapisac kilkoma roznymi apostrofami nad i pod akcentowanymi literami. Sa wiec gloski nabrzmiewajace, wybrzmiewajace, gardlowe, falujace. To troche tak, jak nasze "a" i "ą", albo "ż" i "drz", "s" i "sz".

I teraz juz byle misjonarz mogl Wietnamczykow nawracac, "czytajac", a raczej recytujac Biblie z zapisu fonetycznego, po wietnamsku :) 
I to nawet nie znajac wietnamskiego, tak jak my potrafimy nie znajac angielskiego "powiedziec" np. "aj łona kuki" albo "łan dala plis".

System byl na tyle prosty, ze przyjal sie u francuskich kolonizatorow w administracji, a po rewolucji jako urzedowy zapis panstwowy. Dzieki temu tez zlikwidowano analfabetyzm, zaden rolnik nie musial juz kuc 5 tys glosek, a dwadziescia kilka liter.

Majac wiec jakie takie pojecie o apostrofach, mozna samodzielnie i poprawnie czytac po wietnamsku, a nawet po chinsku..

16 lutego 2012

Wietnam: szkic do portretu

Siedze sobie w noc ciemna w poblizu Hoi An, w calkiem przytulnym i klimatycznym hoteliku (Le BelHamy spa resort) na tarasie pokoju, patrze jak deszcz marszczy wode na tafli basenu wyzloconej ksiezycem, a w glowie uklada mi sie konspekt tego, o czym na pewno napisze, o Wietnamie.

Kapelusz Non Lan zawsze modny!
Oczywiscie NIE napisze niczego o historii, zabytkach i tym podobnych, bo to znajdziesz w Wikipedii, a nie mam ambicji jej tu przeklejania. Bedzie za to na pewno o:
-- Wietnamski ryż - czyli dlaczego w Wietnamie Społeczność jest ważniejsza od Jednostki i co z tego wynika od 6 tys lat temu do dzis :) Wspolna praca, komunizm, kooperacja.

-- Hanoi - stolica Wietnamu: zwyczajach, modzie, "polnocnosci" tego miasta, przemianach z komunizmu we wspolczesnosc.

Wietnamki wyżej postawione zasłaniają dłonie..
--  Zatoka Ha Long - perły, Unesco, James Bond, komercja, kolory lodzi w kontexcie politycznym :)

-- Da Nang - dlaczego wlasnie tutaj prowadzi sie nowatorskie experymenty polityczne i skad sie tu wzieli Chinczycy. No i troche o modzie Wietnamu Srodkowego.

-- Sajgon - dlaczego Ho Szi Min ? :)

-- DeltaMekongu - o włóczeniu się łodzią po kanałach i kanalikach Delty i klimacie jak z filmow o wojnie w Wietnamie..


O tym wszystkim bedzie, gdy nie bede tak zmeczony codziennie, powyzsze akapity beda zamienialy sie w bogato ilustrowane fotkami notki.
Bedzie tez link do non-google page, gdzie bedzie ok. 5 tys moich zdjec: Wietnam 2012 :)

13 lutego 2012

Wietnam: kilka praktycznych info w skrócie

Z rzeczy praktycznych:
    
    Widok z wejścia czterogwiazdkowego hotelu, Hanoi.
    
  1. Bankomaty ATM wyplacaja lokalna walute, ale Krajowcy chetnie wezma dolary, bo te nie podlegaja inflacji 30% rocznie. Reszte zwykle wydadza w dolarach, lub w swoich drobniejsze 1$ =20 tys. DON = 1 piwo ;) , ceny sa wszedzie prawie takie same, Wietnamczycy nie sciemniaja i nie kroja niekumatych turystow na byle puszce Coli, jak Chinczycy ;/ Ale przez to i targowanie sie praktycznie nie istnieje.
  2. Jezyk jest toniczny (wymowa i akcent ma znaczenie dla tresci), ale zapis alfabetem łacińskim, nie chińskim! Skutek: łatwość nauki języka, zapis prostszy niż np. japoński, ale literki mają kilka rodzajów "przecinków" - akcentów wymowy nad głową ;) Pozostałość po misjonarzach, którym nie chciało sie przekładać Biblii na chiński..
  3. 
    ..no i co z tego że kury? Nie lubisz drobiu? :)
    
  4. System handlu - jak w Indiach i Polsce w 1998r. - "garażowo-łóżkowy". Brak Marketow.
  5. Porozumiewanie się - ludzie z obsługi bezpośredniej znają angielski na poziomie naszego gimnazjum, "uliczni" kumają podstawowe rzeczowniki i czasowniki. I liczebniki :) Czyli jak  w Japonii. Większość za to zna tez francuski.
  6. Alkohol: wietnamskiej wodki (jak chinskiej i japonskiej) pic sie nie da, choc tania, jest za to kilka rodzajow piwa, w puszkach 0,3l, cena 20 tys lub 1$. Jesli ktos wola wiecej, i nie jest to kelner, to Cie wkreca.
  7. gniazdka elektryczne:  są dosłownie "w cały świat" - typu europejskiego, angielskiego i amerykanskiego/japonskiego. W praktyce polska wtyczka z cienkimi bolcami (nie "żelazkowa") pasuje w każde z tych 3 gniazdek :P
  8. telefon: Minuta rozmowy z komórki do Polski to 7-8 zł. Taniej i prościej kupić na miejscu karte (sa na kazdym kroku, kilka sieci) za 10$ - wystarczy do Polski! Zwlaszcza jesli masz T-Mobile, bo tylko ta firma nie raczyla podpisac umowy roomingowej i telefony z T-mobile ordynarnie nie dzialaja.

12 lutego 2012

Wietnam: pierwsze wrażenia..

Witamy w Wietnamie.

Temperatura - 15 stopni na plus. Miło, prawie 30 st. różnicy do Polski :) Kurtka i buty zimowe na dwa tygodnie moszczą się na dnie plecaka. Lądujemy w mleku. Mgła otula wszystko, ale przynajmniej na głowie nie ląduje dziennie wiadro wody z monsunów.. W końcu to wietnamska zima, pora sadzenia ryżu.

Hanoi nocne. Uliczka wcale nie boczna.

Hanoianka dzienna. Na elegancko.
Prawie dziesiec godzin lotu, jakieś pijatyki w samolocie z bandą krakowiaków i przesunieciu czasu o osiem godzin "na później" powoduje ze jestem zajechany jak sandały Mojżesza i jedyne na co mam ochote, to spac, spac! Ale chociaz wieczorna przejazdzka riksza po centrum Hanoi, zeby za wczesnie nie zasnac, a organizm zmusic do przesuniecia :)

Witajcie w kraju, gdzie Facebook NIE DZIALA, mozna za to online pograc w cos w rodzaju Monopolly - "zbuduj socjalizm" ;)