5 listopada 2011

Japonia: pieniądze, karty..

Skąd gajin ma wziąć Yeny, gdy w Japonii kantorów praktycznie nie ma?

Zwykly gajin kupuje Yeny w polskim kantorze - jesli ma fart, dostanie je, i przepłaci tylko 20%.
Japońska deklaracja kantorowa
Kumaty Gajin wymienia Euroki na lotnisku Rikka- grzecznie wypełnia papier (niebieski-kupno, czerwony- sprzedaż Yena), w którym wyznaje, ile ma waluty, w jakich banknotach, a na jakie banknoty jenowe zyczy sobie szanownie wymienić. Działa to niczym książeczka walutowa w PRL przy wyjedzie do Bułgarii :)

Ot, potwierdzenie z Bankomatu z Poczty..
Bardziej kumaty gajin jednak nie będzie stał na lotnisku Rikka w kilometrowej kolejce, ale polezie na pięterko, gdzie jest POCZTA (taka pomarańczowa zawsze)- tu ma dwie możliwosci - zagaic panienkę z okienka, wymieniającą walutę bez deklaracji; lub bankomat poczty, który jako jeden z nielicznych banków Japonii (także CitiBank!) wyda mu z karty w EUR lub USD swieżutkie Yeny :) Także na każdej japońskiej poczcie wymienisz bez problemu walutę wymienialną - po sensownym, nie hotelowym kursie! Słowem - spotkasz pocztę, wypłacaj ile potrzebujesz :)
Na większy apetyt: "Gejsze tutejsze" :)
 Dla Europejczyka 2000 Y na samo żarcie na dzień wystarczy, za 1000Y się  przeżyje budżetowo. Hotel to 50-80 EUR za pokoj. Reszta wg wymagań  np. najdroższą wołowinę swiata, marmurkową z Kobe (nie żadna tam argentyńska..), rżniętą z krów pojonych piwem, z których każda ma własnego trenera i masażyste, najlepiej zjesć sobie w Kobe - jest wtedy tylko w cenie szynki parmeńskiej :) A jeszcze jaki klimat - jak jedzenie kaczki po pekińsku, w Pekinie.. (jadłem, mniam!)

Monety są tylko takie. Także do telefonu i oplaty MPK.
W Japonii moneta 100 Y jest najmniejszym sensownym krążkiem płatniczym, tak jak u nas 2zł. Tyle kosztuje w automacie cos do picia, sucha bułka, parasol, wszystko za 100 Y i woreczek niedojrzałych pistacji :) Nie, ubikacja jest WSZEDZIE dostepna i WSZEDIE darmowa, jak Internet i woda z kranu! 200 Y kosztuje puszka Coli lub metro, 300 Y- duze piwo (na nasze przeliczenie to masakra, ale 100 Y dla Japończyka to tak jak dla nas 1zł)

Banknoty tu nie mają daty produkcji. Bo nie niszczą się. KAŻDY I ZAWSZE jest jak prosto z banku. Tu po prostu NIKT banknotow nie zgina! Kazdy nawet gowniarz pakuje banknot do portfela o szerokosci banknotu! Banknot sie tu szanuje tak samo, jak sztabke zlota! Zanim to załapałem, tak mi bylo glupio w sklepie, gdy mała, czarnooka i sympatyczna pani przy kasie się tak strasznie przyglądała banknotowi - co on taki aż RAZ zgięty??... A pozniej mi się przyglądała, jak barbarzyńcy, ktory sie nim podtarł, zanim zapłacił..

I tu miłe zaskoczenie - chcesz kupić małą Colę w nocnym sklepiku, a masz tylko aż banknot 10 tys. Y? No problem, nawet na zapadłej wiosce każdy sklepik ZAWSZE wyda Tobie resztę bez zająknięcia - to tu kwestia honoru sprzedawcy (handlujesz, a pieniędzy nie masz??) !! Tu niema żadnego: a mogę być grosika winna, albo: spieprzaj pan kartą to się płaci od 20zł i podobnych polskich klimatów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz