9 listopada 2011

Japonia: Reklamy Telewizyjne i WWW


Reklama wyprzedaży w Rossmanie" :)
O żenującym pięknie i kompletnym braku poczucia estetyki layoutu japońskich stron WWW przekonał się każdy, kto chciał nawiązać kontakt z autorami mang, albo chciał zarezerwować mały hotelik.. pomijając kuriozalną formę układu strony, typu :wszystko-wszedzie-ale-bedzie, można oczywiscie zainstalować sobie czcionkę kanji czy inną hiraganę, ale prosciej po prostu myszką najeżdżać na linki - nazwy podstron sa zwykle angielskie :) Inna sprawa, że japońscy twórcy netowi nie potrafią się wyswolić z założenia, że strona WWW, tak jak papier pismienny biała być musi i juz, oraz nie mogą się do końca zdecydować, czy wolą pisac w pionie (klasycznie), czy w poziomie (nowoczesnie). Stad myslę typowy japoński rozpieprz na WWW, ale i często w tanich gazetach, ulotkach, itp.. Dla Europejczyka estetyczna kaszana.. 

Książki drukowane są tu w pionie, tak jak oficjalne dokumenty i reklamy na budynkach, w poziomie drukuje większoć gazet bulwarówek, ulotki, ogłoszenia, bannery i tabliczki informacyjne.. Ale ogólnie, trzeba po prostu rozkumać kierunek, zanim zacznie się czytać :)
Bierz co chcesz, nawet deszcz :)
Japończycy jeszcze 10 lat temu mieli aż dwa kanały TV i trzy satelitarne (w tym jeden płatnie dublujący naziemny, darmowy). Dzis w dużych miastach mają nie tylko kilkadziesiąt satelitarnych, kilka analogowych antenowych, ale i ze szesćdziesiąt kanałów naziemnych, cyfrowych. Na pilocie jest: ANT, SAT, DAT.
Inna sprawa, ze nawet te płatne kanały DAT są jak dla nas na żenującym poziomie - nasza Familiada to dla nich niedoscigniony majstersztyk.. Fakt, jest kilka kanałów reportażowo-informacyjnych, nawet jeden gajinski (czyli po angielsku), ale wiekszosć kanałów puszcza stareńkie filmy, glupawe show i teleDurnieje, w których się wszyscy zajebiscie bawią :)
..DAT  TV za "bóg zapłać" - kartą VISA :)
Z trzeciej beczki - reklamy. Podczas filmu potrafią zacząć się bez żadnej planszy ostrzegawczej, wręcz w pół słowa aktora, w pół sceny.
I ładuje się na ekran panienka, która czochra się plecami o futrynę, następne ujęcie to plecy rozdrapane prawie do krwi, kolejna przebitka - na puder zapobiegający swędzeniu, następna - panienka błogo spoczywa na łożu.
I teraz wchodzi już aktor kończący swoją kwestię we filmie który właśnie ogladałes. 8 sekund i koniec.
Żadnych bloków reklamowych, żebys nie zdążył spieprzyć do imbryczka, zrobić sobie herbaty albo sie odlać.
A to, że całkiem naturalnie i po południu lecą reklamy klinik powiększania piersi i cerowania błon dziewiczych, to luz. Pora oglądalnosci? Cenzura obyczajowa? To tu jest pojmowane w całkiem inny sposób.

I trzeba to zaakceptować i zrozumieć, bo jestes tu GOSCIEM z OBCYMI zasadami!
Albo do Japonii nie jechać. Po prostu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz