2 czerwca 2007

Grecki kontrakt: DULEWE TO PONDIKOS ELEKTROLOGOS STO PISINA ;D

Pracuje jako Mychowy Elektryk Basenowy :D Dzis dostalem piekna tekturowa karte zegarowa z napisem JULIOS. I oczywiscie egzotycznym nazwiskiem pisanym nie-cyrylica :) I teraz to juz przychodze regularnie na 7" (jak ja nie lubie budzic sie tak wczesnie, ale slonce juz wysoko i cieplutko w powietrzu, ulice puste, az milo sie idzie, nim zacznie sie turystyczny gwar...), pracuje grzecznie do 10", pozniej wracam i odbijam karte zegarowa o 18" i dulewe do 22". Dostalem nawet sluzbowa, zajebiscie pomaranczowa koszulke z logo hotelu i bialymi lamowkami - coby hotel manager mr.Rousoss, ktory z tarasu biura patrzy od czasu do czasu, widzial czy jego ludzie sie nie obijaja - znaczy, czy snuja sie umiejetnie za swoimi sluzbowymi sprawami. Dostalem tez firmowego badga, fiszke znaczy identyfinacyjna z nazwiskiem i funkcja - electrican. Niniejszym wiec jestem pierwszym oficjalnie zatrudnionym elektrykiem odpowiadajacym za czystosc dna, lezaki i popielniczki przy basenie :D No i grozi mi, ze dostane jeszcze sluzbowe, zajebiscie workowate, plastikowe i stylowo dresiarskie pantaloni (bo caly personel wygladac ma po linii), ale na razie na szczescie pomykam w krotkich portkach, jak na basenowego elektryka przystalo :) A wczoraj tuptalem po marmurze okolobasenowym na bosaka i w mokrych spodenkach, wodą pod cisnieniem czyszczac bielusienki marmur z rozlanych pod lezakami drinkow i coca-coli (Fozicht, Ich shoon machen fur dich, jak mawiam z usmiechem do mikroSzkopow petajacych mi sie pod nogami :D) Przyszly papiery Myszy z Agencji (zatrudnienia) - wiec niniejszym dostala posade na zaszczytnym stanowisku kamariery, housekeeper znaczy. Chodzi w pomaranczowych ogrodniczkach, uwija sie jak Mysz spocona, sprzata, sciera wielkim proffesionalnym mopem piasek i pyl zewszad, tak by wszystko lsnilo, pachnialo i zaslugiwalo na te cztery gwiazdki, ktore hotel posiada. Opowiada potem wieczorem, jak to jeden speszyl apartment sprzatala, tak na tip-top-glanc, mieszczacy sie w niepozornym laczniku dwoch hotelowych budynkow, a posiadajacym osobne, nieoznakowane numerkiem drzwi, marmurem wykladane schody, gabinet do pracy, sale narad, sypialnie, lazienke i garderobe :) A nazajutrz przyjechal sam Dyrektor Zjednoczenia Drobiarskiego - znaczy, szef szefow - wladca sieci kilkunastu hoteli, w tym naszego. Skutkiem czego, kazdy z pracownikow teraz ukradkiem zerka w dwa miejsca czy Wielki Boss nie patrzy - na taras hotel managera i na niepozorny balkon apatramentu - slowem, caly teren jest kryty ostrzalem :) Ale i tak ta praca jest swietna, w porownaniu z miejscami gdzie pracowalem, chodzby z tawerna na Korfu. Tutaj nikt nie kaze zostac dluzej, po godzinach, tylko dlatego, ze wlasciciel swojego malego interesu wymyslil sobie, ze moze pracownika bardziej i nieodplatnie wykorzystac. Nikt tu nie zyluje, by wycisnac z czlowieka maksimum potu i korzysci, za minimalna kase. Kazdy z nas ma swoje zadania do wykonania w okreslonym czasie i przestrzeni, za okreslona kase. A jesli praca nie jest skonczona, dokonczy ja nastepna zmiana, lub ja sam, nazajutrz. Oczywiscie uczciwie, jesli sie cos sknoci, dostaniemy po premii. I jak tu nie czasem kochac globalizacji, ktora powoduje ze duze miedzynarodowe firmy zapewniaja jednak minimum szacunku i praw pracownikowi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz