16 czerwca 2007

Grecki kontrakt: PAME NA PETALOUDON

Jedziemy do Motylowa :) Mowisz RODOS - kojarzysz: a, surfing, geje i motyle :) Z pierwszego nie korzystalismy jeszcze, druge jakos mnie nie pociaga, wiec postanowilismy grzecznie pojechac ogladac motylki :) Oczywiscie stopem, jako ze bilet z Rodos kosztuje 5 EUR w jedna strone, a wolelismy za to kupic 48 piw :) i oczywiscie od razu klimat szalony, bo podrzucil nas dziadek, zdezelowanym Nissanem, z popekana w cholere i poklejona tasma klejaca przednia szyba, a ktory na tylnich siedzeniach mial mase okrutnie kiczowatych odpustowych obrazkow jak z komixow, malowanych na szkle, lustrze, i czym tam jeszcze szklanym wypadlo :P Po drodze do Motylowego Wawozu (Valley of Buterflies) mijamy bardza fajna farme zwierzakową (4 EUR), gdzie mozna poogladac sobie strusie, osiolki, przejechac sie na wielbladzie (5 EUR), pokarmic kukurydza (1 EUR) wszystkie zwierzaki, a na odchodnym nieopodal, gratisowo skosztowac (a takze zanabyc) przepysznego wina w lokalnej faktorii! Wiec na miejscu za jedyne 5 EUR wstępujemy do malowniczego wąwozu, niczym z chobbicich opowieści Tolkiena, pelnego tajemniczych powykrecanych drzew, glazow poprzecinanych strumieniami... Czasami bystre oko dostrzerze kraba slodkowodnego, albo malego ptaszka-skaczaszka z krotkim ogonkiem, ktory po skalach skacze i wciska sie w kazdy zalom skalny by wydlubac jakies smakowite robactwo, albo tez napotkac nawet jakiegos dorodnego suwaka :) - znaczy, szarego jaszczurka dlugigo na łokieć, a na skale sie wygrzewajacego :)
..Tolkienowo bylo..
Samych motyli w Dolinie motyli bylo tak ligo-ligo, czyli troche-nieco, jako ze o tej porze zaczynaja sie dopiero pokazywac - znaczy, przepoczwarzac w postac dorosla - imago. Miejscowoi sugeruja wycieczke na przelomie lipca i sierpnia, kiedy motyli jest zatrzesienie, sa jeszcze chetne do latania, a z powodu tego czym sie wszystkie one do kupy zywia, caly wawoz pachnie tajemniczo i zywicznie, podobno jak nawa koscielna pelna kadzidla..
..Gdy siedzi, sprawia niepozorne wrazenie, lecz w locie jest malowniczy..
Na samym koncu pnacego sie dzielnie w gore schodkami wawozu stoi kosciolek, na ktorego podworzu jest bardzo klimatyczna tawerenka :) Na prawde warto podejsc od kasy jeszcze te 20m, i dac sobie spokoj z Oficjalna Parkowa Knajpa. Gdy zasiądziemy w kamiennych ławach przy kosciółku, zamawiając tradycyjna grecka przegryzke - bardzo gesty jogurt z miodem i orzechami, albo sok pomaranczowy wyciskany "na zywo" z pomaranczy roznacych na podworku, gratis dostajemy niesamowity widok z panoramą na pół Wyspy! :)
..Motyl tez czasem ma ochote na piwko..
..I trafil nam sie motyl-piwosz, przysiadły na puszcze i zapuszczający swoja trabke, nawykla do spijania nektaru, wprost do puszki z chlodnym piwem... Takie zycie motyla w Petaloudes :)
..Hobbit, czyli w gore i na dol..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz